Nigdy przez myśl mi nie przeszło, że kiedykolwiek wyruszę z plecakiem w odległe i egzotyczne strony, do krajów tak bardzo odmiennych kulturowo od Polski. Wprawdzie czasy się zmieniły, ale dla przeciętnego Polaka nadal szczytem urlopowych marzeń są Egipt i kraje europejskie. O Indochinach, owszem, chętnie się czyta, może nawet marzy, ale już podróż w te rejony wydaje się ofertą wyłącznie dla odważnych, zahartowanych
i zarażonych bakcylem dalekiej przygody lub dla tych, którzy mając zasobne portfele, mogą sobie pozwolić na bezpieczną i wygodną formę dalekiej eskapady pod skrzydełkami biura podróży. Takie były moje do niedawna przekonania.